„Pentland Firth po raz pierwszy”
Aleksander Kaszowski
Między Orkadami a Szkocją rozciąga się długa na 14 mil i o średniej szerokości 6 mil cieśnina Pentland Firth. Na północy ograniaczają ją wyspy Orkanów, o klifowych brzegach usianych rafami i skałami podwodnymi, na południu wybrzeże Szkocji równie usiane mnóstwem skalistych przeszkód. W środku cieśniny rozłożyły się dwie skaliste wysepki o brzegach usianych mnóstwem wraków, Swoma i Stroma. Zwężają one wydatnie szerokość przejścia. Wyjście na Morze Północne utrudniają skaliste wysepki – Pentland Skerries. Prądy pływowe osiągają przy brzegach Szkocji i Orkanów prędkości średnio 6 węzłów, zaś między wyspami ponad 9 węzłów. Powodują one powstawanie groźnych kipieli i zdradliwych wirów o ogromnych średnicach. Nic dziwnego, że jachty nie próbowały forsować tej cieśniny.
W 1970 roku bydgoscy żeglarze szukali pionierskiej trasy o dużym stopniu trudności, którą można pokonać w ciągu miesiąca. Wtedy kapitan Aleksander Kaszowski wybrał Pentland Firth. Zakładając, że podejdą do cieśniny w czasie prądu kwadraturowego, będą żeglowali z prądem, w ciągu dnia i blisko szkockich brzegów, szansa powodzenia była, mimo że „Euros” nadal nie miał silnika. Kapitanowi towarzyszyli Edmund Bagniewski, Stanisław Horecki, Tadeusz Jabłoński i Zbigniew Urbanyi.
Kiedy 2 lipca wyszli z Helu, mieli nadzieję, że przy zachodnim podejściu do cieśniny znajdą się w czasie prądu kwadraturowego. Tymczasem od samego początku jacht był gnębiony przez silne przeciwne wiatry, częste gwałtowne sztormy również z zachodu i niekiedy, dla odmiany, prześladowany przez cisze i słabe zmienne podmuchy. Takie warunki spowodowały, że weszli do Kopenhagi i schronili się przed ciężkim sztormem w norweskim fiordzie Manesfjord.
Nie lepiej było na Morzu Północnym. Dlatego gdy „Euros” wyszedł na Atlantyk i zbliżył się na odległość 10 mil do wejścia do Pentland Firth, był wieczór 20 lipca, czas prądu syzygijnego. Kapitan postanowił poczekać na poranny prąd wschodni i wtedy BBC podało ostrzeżenia sztormowe na te obszary. Czekanie na rannny prąd wschodni, ze sztormem na karku, graniczyło z samobójstwem. Wybór był prosty: zwrot i powrót do kraju, lub próba przejścia Pentland Firth z najbliższym prądem wschodnim, rozpoczynającym się o godzinie 21. Kapitan i załoga postanowili przechodzić nocą. Ta decyzja powodowała kolejną. Musieli żeglować w głównej odnodze prądu, między Stromą i Swoną, bo tylko ta wyznaczona była latarniami.
O 21:45 „Euros” przebija się przez ostrą i zbitą falę kipieli, Merry Men of Mey, a potężny prąd porywa jacht. Sterowanie staje się coraz trudniejsze, bo wiatr jest już niewyczuwalny. Namiary wskazują, że prędkość prądu dochodzi do 14 węzłów. Widać przeciwprądy niebezpiecznie bliskie i pojawiają się wiry. Jacht chodzi w prawo, w lewo i ledwo udaje się uniknąć wirów. Między wyspy wpadli o 23:00. W 45 minut przepłynęli przeszło 8 mil. Teraz jacht kieruje się na południowe wyjście z cieśniny. Rzeka prądu niesie jacht spokojnie. Wydaje się, że najgorsze za nimi. Nagle w jednej chwili „Eurosa” dopada ostra stłoczona fala. Morze się kotłuje i trzęsie niemiłosiernie jachtem. To bystrze Duncasby. Jacht obraca się bokiem do prądu, nie słucha steru i wpada w ogromny wir, który niesie go na wyjście północne.
Po kilku obrotach „Euros” wyrywa się z jego objęć i wchodzi w nurt prądu, ale tylko na chwilę, kolejny wir obraca ich w upiornej karuzeli. Skały Pentland Skerries coraz bliżej. Musi mocniej dmuchnąć, przecież już niemal całe niebo pokryły czarne chmury. Kiedy wyczuli wiatr, jacht wyrwał się z uścisku kolejnego wiru i znaleźli się na trawersie Pentland Skerries, od skał dzieliło ich około kabla.
Rano wchodzili do Kirkwall, a na morzu hulał sztorm. W porcie chwila oddechu i satysfakcja. Gratulacje i potwierdzenie, że byli pierwsi.
Chociaż w drodze powrotnej morze nie było łaskawe, wracali w dobrych humorach, bo cel rejsu został osiągnięty. Do Helu weszli 5 sierpnia po przebyciu 3027 mil morskich.
Kapitana i załogę odznaczono brązowymi „Medalami za wybitne osiągnięcia sportowe” i kapitan został wyróżniony II Nagrodą Rejsu Roku.
W kolejnych sezonach wiele jachtów pokonało Pentland Firth. Nie zdarzyło się jednak, by nie miały silnika i napotkały na prąd syzygijny.